Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 8

3 grudzień
  -Julka  spóźnimy się!!-krzyczała Kaśka dopijając kawę.Byłam prawie gotowa.Szukałam mojego brulionu z notatkami.Kaśka ma obsesję na punkcie punktualności,w dodatku pierwsze zajęcia mamy ze starym,złośliwym,nienawidzącym studentów profesorem.Mnie chyba najbardziej nienawidzi z wszystkich.Kiedyś mu wygarnęłam co o nim myślę,jakim jest starym burakiem który powinien już dawno być na emeryturze.Powiedziałam mu,że jest niewychowany.Profesor Johnson wyrzucił mnie z sali.
Na szczęście znalazłam brulion i włożyłam go do torby.Pobiegłam do ubranej już przyjaciółki,założyłam płaszcz i opuściłyśmy mieszkanie.Na uniwersytet miałyśmy 15 minut spacerkiem ale w tym przypadku musiałyśmy biec bo jak nie będziemy punktualnie o 10.00 to profesor już nas nie wpuści na wykład.
Na szczęście udało się.Ostatnie wbiegłyśmy do sali.Zdyszana usiadłam obok Yo. Yo Tsurimi- zabawny Japończyk,przekręcający wszystkie angielskie słowa co jest bardzo zabawne.Od początku studiów się zaprzyjaźniliśmy się.Na pierwszym roku była też jego dziewczyna Tamaki ale pod koniec drugiego semestru wyjechała do Tokio zrywając z wszystkimi kontakty.Yo uczy Kaśkę japońskiego, jak na razie umie się przedstawić,liczby do 100 i alfabet.
Gargamel [tak studenci nazywali profesora Johnson'a] zaczął wykład.Nagle zadzwonił mój telefon.
  -Proszę,wyłączyć ten telefon.-krzyknął Gargamel.Szybko sięgnęłam po telefon do mojej torby i wyłączyłam go.Wojtek przez cały czas próbował się do mnie dodzwonić.Człowieku czy Ci się nudziło?57 nieodebranych połączeń od Wojtka.Od tego głupiego wesela nie kontaktował się ze mną.Kiedyś wprosił się do mnie na herbatę,zauważył zaproszenie na ślub Samanty i Piotra.Zapytał się czy mam osobę towarzyszącą a,że nie miałam z kim iść pan Szczęsny powiedział,że w tą sobotę nie ma żadnych planów więc z przyjemnością przyjmuje moje zaproszenie.Widząc moją złość jeszcze się idiotycznie uśmiechnął.To było typowe polskie wesele.Muszę przyznać że,Wojtek tańczy rewelacyjnie.O północy głupie oczepiny,rzucanie welonem;muszką.Byłam pewna,że nie złapię tego pieprzonego welonu.Dupa.Panna młoda przypięła mi welon i odsunęłam się na bok.Modliłam się żeby tylko nie Wojtek nie złapał tej muszki.Następne rozczarowanie.Tańczyłam w tym durnym welonie,Szczęsny gadał,że do twarzy mi w welonie;że powinnam pomyśleć na poważnie o wyjściu za mąż itp.uśmiechał się jakby 5 złoty znalazł.Nienawidzę jak on się tak uśmiecha,wkurza mnie jego pewność siebie.Po tańcu wszyscy zaczęli krzyczeć gorzko,gorzko!!Widząc minę   Wojtka on nie miał nic przeciw.Wszyscy się gapili i co ja miałam wtedy zrobić?
  -Muśnięcie w usta, nie próbuj żadnych numerów.-to,że musiałam go pocałować było najmniej ważne,gorsze było to,że jak już by mnie pocałował ten  raz w usta[zazwyczaj było lekkie muśnięcie w policzek] to nie zawaha się pocałować ponownie.
  -Dobrze.-przybliżył się do mnie,nasze usta centymetr po centymetrze były coraz bliżej.Lekkie muśnięcie przemieniło się w długi namiętny pocałunek.Oderwałam  gwałtownie usta i spojrzałam w oczy Wojtkowi.Był lekko zdezorientowany.Pobiegłam do szatni,wzięłam płaszcz,torebkę i wybiegłam przed dom weselny.Pogoda była fatalna,połowa listopada,mżawka.Po chwili koło mnie był już Wojtek.
  -Pojebało Cię?!-zapytałam bramkarza.Nic nie odpowiedział.-Zawsze miałeś coś do powiedzenia a teraz milczysz?!
  -Julka przepraszam,nie wiem co powiedzieć.To był impuls.-chwycił mnie w talii i ponownie pocałował.Szybko oderwałam się od chłopaka,uderzyłam w policzek i odeszłam.-Warto było!-usłyszałam zza pleców.
  Dwa tygodnie się z nim nie widziałam,nawet nie rozmawialiśmy przez telefon.


Wojtek
Wysiadłem z samochodu i wziąłem torbę z bagażnika.Zobaczyłem,że w moją stronę idzie Carl. Zamknąłem samochód i poszedłem w jego stronę.
  -Wociech,możemy porozmawiać?-przyzwyczaiłem się już do tego,że wszyscy przekręcają moje imię i nazwisko.
  -Tak,jasne o co chodzi?
  -Chodzi o to,że ja teraz jestem z twoją dziewczyną.No wiesz serce nie sługa.Mam wyrzuty sumienia,zawsze mi się Sandra podobała.Nie znam szczegółów waszego rozstania.Wspominała tylko o jakiejś dziewczynie.Po prostu źle się czuję z faktem,że ty ją kiedyś kochałeś.Tylko,że jak wy byliście jeszcze parą to my się kilka razy spotkaliśmy.-Nie no,zaraz się dowiem,że moja była zaliczyła połowę drużyny.
  -Po pierwsze ty teraz jesteś z moją byłą dziewczyną.Po drugie nie potrzebne są te wyrzuty.A po trzecie każdy potrafi się zakochać i odkochać.Nie mam do Ciebie żalu za to,że jesteś teraz z moją byłą.Wiem,że Sandra nie była mi wierna.Życzę wam jak najlepiej.-co za szmata przecież ja jej nigdy nie zdradziłem.To chyba ona było mi nie wierna.Weszliśmy do ośrodka treningowego Arsenalu.Trenera jeszcze nie było.Wyjąłem telefon z kieszeni i zobaczyłem nieodebrane połączenia od Julki.Na pewno jest na mnie wkurzona za te dwa pocałunki.Nie dzwoniła,ja też nie dzwoniłem.Mieliśmy ważny mecz,treningi pochłaniały mój czas.Gdy wracałem do domu było późno,byłem padnięty.W sumie co ja jej miałem powiedzieć?Ciekawe czy by odebrała.Dziś cały czas się próbowałem się do niej dodzwonić.Teraz albo nigdy.Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
  -Cześć,dlaczego się nie odzywałaś?Martwiłem się.-odebrała.Cała złość może już przeszła,
  -Cześć.Och, martwiłeś się?Równie dobrze mogłeś ty zadzwonić.Ponad 50 razy próbowałeś do mnie zadzwonić.Byłam na zajęciach.Stało się coś?-była oschła. 
  -Stało się.-powiedziałem poważnie.-Po pierwsze bardzo się za tobą stęskniłem,słyszę w twoim głosie,że ty też za mną tęskniłaś i to bardzo.Po drugie nie zdążyłem się Ciebie zapytać jak Ci się podobały pocałunki.Nieźle całuję co nie?-po moich słowach dziewczyna się rozłączyła.Chciałem zadzwonić jeszcze raz ale trener już przyszedł.
  

Julka
    Matko Boska jak ja go nienawidzę!!!O 15.00 byłam już w mieszkaniu.Przebrałam się w dres,włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie.Kasia kręciła się w kuchni.Przeleciałam wszystkie kanały i nie natrafiłam na nic sensownego.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.Poszłam otworzyć.Na podłodze leżał bukiet żółtych tulipanów i niebieska koperta.Kwiaty włożyłam do wazonu .Otworzyła kopertę.
Najdroższa Juleńko na świecie!
   Zachowałem się jak dureń i cham.Nie powinienem tak postąpić,wykorzystałem sytuację.Jeśli się o mnie martwisz  a na pewno się martwisz wiec,że policzek mnie już nie boli.Miałem lekko czerwone.Ale spokojnie będę żyć.Żółte tulipany miałem Ci wręczyć osobiście lecz bałem się,że mnie znów uderzysz.Jeszcze raz przepraszam.
Jeśli już to przeczytasz to zadzwoń do mnie.
PS.Jestem na 100% pewny,że podobało Ci się jak Cię całowałem.

Wojtek 

Kasia podeszła do mnie i przeczytała list.Popatrzyła na mnie znaczącą. 
  -On Ci się podoba!!-Wykrzyknęła,jakoś dziwnie się poczułam.Zaczęłam się rumienić.
  -Kaśka nie gadaj głupot!!Ja i on to dwa różne światy.-wyjaśniłam przyjaciółce 
  -Ja swoje wiem.-powiedziała .-Na co czekasz?Zadzwoń do niego!-chwyciłam telefon i wybrałam numer do Wojtka.Wzięłam list i poszłam do swojego pokoju.
  -Witam ponownie,podobał Ci się list?-w słuchawce usłyszałam wesoły głos Szczęsnego.
  -No cóż...,szału nie ma.A dlaczego chciałeś żebym zadzwoniła?-w słuchawce nastała cisza.
  -Bo jakbyś nie zadzwoniłaś to bym wiedział,że nadal się na mnie gniewasz,ale zadzwoniłaś więc mam rozumieć,że przeprosiny przyjęte.Wracając do listu,bardzo się starałem,więc mogłabyś z łaski swojej docenić to.-powiedział oburzony.
  -Doceniam,doceniam...Najbardziej mi się podoba nagłówek ''Najdroższa Juleńko na świecie''.-zacytowałam
  -Ma się talent.-powiedział dumnie.-Spotkamy się w mikołajki?-zapytał
  -Spoko,to do czwartku.-rozłączyłam się i poszłam do kuchni zobaczyć co Kaśka ugotowała.Tylko co ja mam Wojtkowi kupić?

mikołajki 
  Weszłam do kawiarni w której byłam umówiona z Wojtkiem.Stanęłam przy stoliku gdzie siedział bramkarz.
  -Cześć!-przywitałam się.
  -Witaj.-chłopak odwiesił mój płaszcz i usiadł na prosto mnie.Po chwili przy stoliku pojawiła się kelnerka.Oboje zamówiliśmy kawę i ciacho.W czasie konsumpcji ciastka Wojtek wyjął niebieskie pudełeczko.Otworzyłam je.Moim oczom ukazała się złota bransoletka.Była śliczna.-I jak Ci się podoba?-zapytał Wojtek.
  -Jest śliczna ale ja nie mogę jej przyjąć.Musiała być bardzo droga.-tłumaczyłam 
  -Miałem nadzieję,że Ci się spodoba.Zobaczmy czy pasuje.-wyjąc bransoletkę z pudełeczka i zapiął ją na mojej prawej ręce.Wyglądała ślicznie.
  -Ale Wojtek ja nie mogę przyjąć tego prezentu. 
  -Nie wygłupiaj się!-tłumaczyć mu coś,wyjęłam z pod stołu pudełko zapakowane w gwizdki i wręczyłam je bramkarzowi.
  -Jak go zobaczyłam od razu pomyślałam o tobie.-zaśmiałam się pod nosem.Wojtek z zaciekawieniem rozpakował prezent.Wyciągnął sweter.Jego mina była dość dziwna.Był chyba ucieszony z tego prezentu ale też bardzo zdziwiony.-Wojtek,nie kupuj mi już nigdy takich drogich rzeczy.Dobrze?
  -Może...-powiedział.


Przepraszam was wszystkich,że zwlekałam z dodaniem tego rozdziału.Właśnie ferie mi się kończą.Postanowiłam w końcu coś napisać.Całe dnie spędzałam na świeżym powietrzu i rozkoszowałam się zimą.Postaram się dodawać częściej.
Musiałam w końcu coś dodać.Szału nie ma.W sumie nieźle podgoniłam do grudnia.Ten rozdział miał być w ogóle inny ale wyszedł jaki wyszedł.Dodałam nową postać Yo.Jest epizodyczną postacią.Postaram się pisać dłuższe rozdziały.
Do zobaczenia. 
Nutella